Wczoraj otrzymaliśmy pierwsze świadectwo po organizowanej przez nas wyprawie na EDK 2019. Z serca dziękujemy jego autorce za to że podzieliła się z nami swoimi przeżyciami.
Są to poruszające słowa, które motywują do podejmowania wysiłku w celu spotkania się z Bogiem. Mamy nadzieję, że zmotywują one wszystkich do nieustannego poszukiwania Boga zwłaszcza w okresie Wielkiego Postu, który aktualnie przeżywamy.

Na EDK poszłam po raz pierwszy. Nigdy wcześniej o tym nie słyszałam, dopiero podczas niedzielnych ogłoszeń parafialnych kiedy ksiądz zachęcał wiernych do udziału w EDK z Dziemian do Wiela. Pomyślałam: „co to jest?” Skojarzyłam, że oczywiście odbycie Drogi Krzyżowej na wspomnianej trasie i tyle… Pomyślałam: „może pójdę, coś innego”. Dopiero moja znajoma uświadomiła mnie czym jest EDK, znała to z opowiadań innych ludzi, którzy byli. I wtedy już wiedziałam: „idę”. Od razu się zapisałam, potem męża, przyjaciela, koleżankę i szwagierkę… Na początku myśl o nocnej trasie przez las przyprawiała mnie o dreszcze, po ludzku się bałam. Ale im bliżej, tym coraz mniej myślałam o strachu wynikającym z wyobrażenia lasu w ciemności. Obawiałam się coraz realniej; czy dam radę przejść dystans 30 km… W głębi serca miałam swoje intencje, które motywowały mnie do podjęcia próby. Przeczytałam opis trasy, ściągnęłam mapki, dokładnie spakowałam plecak, przygotowałam ubrania… Niektórzy z początku w euforii zadeklarowani – kolejno się wykruszyli. Został mój mąż, nasz przyjaciel i ja. Poszliśmy. Jadąc do Dziemian wysłałam najbliższym; rodzinie oraz przyjaciołom wiadomość, że idę… że idę niosąc ich oraz ich sprawy ze sobą – wszyscy odpowiedzieli niezwłocznie – jak nigdy. Wszyscy płakali ze wzruszenia i dziękowali, życzyli powodzenia. Już podczas mszy św czułam coraz większy przypływ energii. Wokół siebie widziałam ludzi takich samych…nikt się nie wywyższał, nie wymądrzał, nie popisywał. Mój mąż po mszy powiedział jak poczuł się „dziwnie” kiedy podczas przekazywania Znaku Pokoju, obcy człowiek podał mu rękę i powiedział głośno: „dobrze, że jesteś”. Bo na co dzień, nie słyszymy takich wyznań. Poszliśmy. Jeszcze nigdy nie doznałam takich przeżyć wewnątrz siebie jak właśnie podczas EDK w Dziemianach. Szłam sama – a czułam, jakbym miała tych wszystkich, za których się modlę przy sobie. Tak dawno nie miałam czasu dla własnych myśli. Mojej modlitwy nic nie przerwało:ani płacz dziecka, ani dzwonek do drzwi,ani telefon,ani zmęczenie… Modliłam się o wszystko powoli. Wszystko mogłam Bogu wytłumaczyć. Trzy miesiące temu przechodziliśmy z mężem poważny kryzys, Święta Bożego Narodzenia spędziliśmy osobno…a teraz razem pokonywaliśmy EDK, niosąc zapewne kilka takich samych intencji. Na 10 km poczułam kryzys zmęczenia – zegar biologiczny dał o sobie znać. Na 20 km – ból stał się nie do opisania. Bolało wszystko; stopy, kolana, biodra, plecy, nawet ręce od opierania się na kijach trekkingowych. Uczucie jakby ten ból wychodził z wewnątrz, jakby rozdzierał moje ciało. Punktem mojego odniesienia była wtedy wieża kościoła we Wielu – widoczna, gdyż już świtało. Każde z naszej trójki cierpiało. Ale nikt nie zrezygnował. Ani przez chwilę nie przeszło mi przez myśl „po co mi to było?…” Może kogoś zdziwić porównanie, iż ból, który czułam na ostatnich kilometrach EDK przypominał mi dzień, w którym urodził się mój syn. Nigdy wcześniej nie odważyłam się na porównanie każdego innego dyskomfortu czy nawet bólu z tym, który czułam kilka lat temu rodząc syna. Nie przygotowywałam się fizycznie do EDK i nie żałuję. Ten ból pozwolił mi naprawdę zrozumieć sens tej drogi. I to nieokiełznane szczęście kiedy przeszliśmy próg kościoła we Wielu i spojrzeliśmy na wystawiony na ołtarzu Najświętszy Sakrament. Zdając relację mamie z EDK, powiedziałam: „mamo jak ja tak bezwładnie wisiałam na tej kościelnej ławce, czułam jakbym wisiała na ramionach Pana Jezusa”. Dziękuję Bogu i wszystkim ludziom, wszystkich wydarzeniom, które złożyły się na to abym mogła dowiedzieć się i wziąć udział w EDK. Po pierwszym razie czuję się uzależniona od uczestnictwa i niecierpliwie czekam na przyszły rok…. Gdybym miała jednym słowem opisać co czuję po przebytej EDK z Dziemian do Wiela, powiedziałabym, że czuję się bezpieczna. Dawno nie byłam tak blisko Boga. Bóg zapłać.

Asia